Obudziło ją skrzypienie drzwi. Otworzyła leniwie oczy i spojrzała na postać swojej siostry, próbującej po cichu wśliznąć się do pokoju.
– Petunia? – mruknęła zaspana. – Która godzina?
– Po 23...śpij, Lily. A właśnie...widziałaś mamę?
– Nie ma jej w kuchni?
– Nie.
– W salonie?
– Też.
– Sypialni?
– Tam siedzi tylko tata.
– No to nie wiem...może do kogoś poszła?
– O tej porze?
– A co od niej tak w ogóle chcesz?
– Nic takiego...po prostu...Vernon zaprosił mnie i was na obiad...znaczy...mnie i rodziców...
Przerwała.
– On nie wie, że mam siostrę - Petunia postanowiła jednak podjąć temat. – Zdziwił się, kiedy otworzyłaś mu drzwi. Pytał, kim jesteś. Powiedziałam, że...– łza spłynęła jej po policzku -sprzątaczką. Przepraszam. To nie dlatego, że się ciebie wstydzę. Ja sama nie wiem, czemu...
Lily nie mogła uwierzyć w to, co słyszy. Własna siostra się do niej nie przyznawała?
– Na pewno masz jakiś uzasadniony powód, żeby tak mówić – powiedziała chłodno, jednak w głębi duszy było jej bardzo smutno.
– Przepraszam – załkała Petunia.
– Jasne – rzuciła krótko, próbując zachować obojętny ton.
Na tym ich rozmowa się skończyła. Lily nie chciała się z nią znowu kłócić, miała już tego dość. Nie rozumiała jej. Najpierw mówi, że jej nienawidzi, a teraz jest jej przykro, że tak powiedziała. Raz kocha Severusa, a innym razem spotyka się z jakimś chłopakiem. To było dla niej nie do pojęcia.
Nagle zaburczało jej w brzuchu. Zeszła na dół, by coś przegryźć. Była już na ostatnim stopniu schodów, kiedy zobaczyła swoją mamę, wkradającą się do domu. Podeszła do niej i przekazała, że Petunia jej szukała.
– A tak w ogóle to gdzie byłaś? – zapytała z czystej ciekawości.
– W garażu. Miałaś zabrać tatę na jakiś spacer, ale usnęłaś. Zaglądałam do ciebie. Nie chciałam ci przeszkadzać, więc sama zaczęłam szukać jakiś wskazówek.. I, o dziwo, znalazłam. Ale tylko akt urodzenia. Chyba próbował go ukryć, bo...jaki normalny człowiek chowa tak ważne papiery w szufladzie z narzędziami?
– Ja...nie wiem - była w szoku, że jej matka mogła posunąć się do przeszukiwania rzeczy ojca.
– Mogę to zobaczyć?
Przeszły do salonu i usiadły na kanapie.
Lily wzięła od Mary dokument i spojrzała na niego.
– Petunia? – mruknęła zaspana. – Która godzina?
– Po 23...śpij, Lily. A właśnie...widziałaś mamę?
– Nie ma jej w kuchni?
– Nie.
– W salonie?
– Też.
– Sypialni?
– Tam siedzi tylko tata.
– No to nie wiem...może do kogoś poszła?
– O tej porze?
– A co od niej tak w ogóle chcesz?
– Nic takiego...po prostu...Vernon zaprosił mnie i was na obiad...znaczy...mnie i rodziców...
Przerwała.
– On nie wie, że mam siostrę - Petunia postanowiła jednak podjąć temat. – Zdziwił się, kiedy otworzyłaś mu drzwi. Pytał, kim jesteś. Powiedziałam, że...– łza spłynęła jej po policzku -sprzątaczką. Przepraszam. To nie dlatego, że się ciebie wstydzę. Ja sama nie wiem, czemu...
Lily nie mogła uwierzyć w to, co słyszy. Własna siostra się do niej nie przyznawała?
– Na pewno masz jakiś uzasadniony powód, żeby tak mówić – powiedziała chłodno, jednak w głębi duszy było jej bardzo smutno.
– Przepraszam – załkała Petunia.
– Jasne – rzuciła krótko, próbując zachować obojętny ton.
Na tym ich rozmowa się skończyła. Lily nie chciała się z nią znowu kłócić, miała już tego dość. Nie rozumiała jej. Najpierw mówi, że jej nienawidzi, a teraz jest jej przykro, że tak powiedziała. Raz kocha Severusa, a innym razem spotyka się z jakimś chłopakiem. To było dla niej nie do pojęcia.
Nagle zaburczało jej w brzuchu. Zeszła na dół, by coś przegryźć. Była już na ostatnim stopniu schodów, kiedy zobaczyła swoją mamę, wkradającą się do domu. Podeszła do niej i przekazała, że Petunia jej szukała.
– A tak w ogóle to gdzie byłaś? – zapytała z czystej ciekawości.
– W garażu. Miałaś zabrać tatę na jakiś spacer, ale usnęłaś. Zaglądałam do ciebie. Nie chciałam ci przeszkadzać, więc sama zaczęłam szukać jakiś wskazówek.. I, o dziwo, znalazłam. Ale tylko akt urodzenia. Chyba próbował go ukryć, bo...jaki normalny człowiek chowa tak ważne papiery w szufladzie z narzędziami?
– Ja...nie wiem - była w szoku, że jej matka mogła posunąć się do przeszukiwania rzeczy ojca.
– Mogę to zobaczyć?
Przeszły do salonu i usiadły na kanapie.
Lily wzięła od Mary dokument i spojrzała na niego.
RZECZPOSPOLITA POLSKA
Województwo: warszawskie..................................................................................................
Urząd Stanu Cywilnego w: Warszawa.......................................................................
OPIS SKRÓCONY AKTU URODZENIA
1. Nazwisko: Evans..................................................................................................................
2. Imię(imiona): Nathan.............................................................................................................
3. Data urodzenia: dziewiątego września tysiąc dziewięćset trzydziestego siódmego (09. 09. 1937) roku......................................................................................................................................
4. Miejsce urodzenia: Warszawa.........................................................................................................
5. Imię(imiona) i nazwisko rodowe: Peius Iratus Evans
(ojca)
6. Imię(imiona) i nazwisko rodowe: Morien Despera Cordibus
(matki)
Poświadcza się zgodność powyższego odpisu
z treścią aktu urodzenia nr x/1197/1937
Zwolniono z opłaty skarbowej.
Podstawa prawna: załącznik cz. II
kol. IV; pkt 2b, do ustawy z dnia
16. 03. 1919 r. o opłacie skarbowej
(Dz 3, Nw 225, poz. 1635)
Warszawa, data: 30. 09. 1937
Kierownik
Urzędu stanu cywilnego
Zbigniew Miszka.
Zbigniew Miszka.
Nie było to dużo, jednak zawsze coś. Nazwiska dziadków, o których jej ojciec nigdy nie wspomniał. I miejsce urodzenia...Zawsze myślała, że urodził się w Anglii! Chociaż nie przypominała sobie żadnej rozmowy, w której mówiłby cokolwiek na ten temat. Ale była pewna, że gdyby urodził się w Polsce, powiedziałby o tym. Jeszcze chwilę wpatrywała się w dokument, po czym podniosła wzrok na matkę.
– Wiedziałaś?
– Nie.
Tego już było za wiele. Nie powiedział o niczym nawet mamie! To oczywiste, że coś przed nimi ukrywał. Tylko pytanie co? Musi się dowiedzieć. Od jutra zaczyna poszukiwania. Dziś jest już za bardzo zmęczona.
– Wiedziałaś?
– Nie.
Tego już było za wiele. Nie powiedział o niczym nawet mamie! To oczywiste, że coś przed nimi ukrywał. Tylko pytanie co? Musi się dowiedzieć. Od jutra zaczyna poszukiwania. Dziś jest już za bardzo zmęczona.